Dokąd Polacy jeżdżą na narty? Ano do Austrii, bo to najbliższe góry "na serio". Ale czy koniecznie trzeba najeżdżać Ischgl czy Soelden? Nie trzeba... Relacja na gorąco z kameralnego, ale bardzo śnieżnego Tauplitz.
Już drugi rok z rzędu wybraliśmy się na przedświąteczne narty - cztery noclegi ze śniadaniem i trzydniowy ski-pass za magiczną cenę 113 euro od osoby. Przez całą drogę od austriackiej granicy śniegu ani śladu - z lekka to deprymujące. Ale już po zjeździe z autostrady A9, w okolicach Liezen, wspaniałe, skaliste szczyty górzystego regionu Ausseerland- Salzkammergut szczelnie oblepione są białym kożuchem. Nawet w wyjątkowo mizernym sezonie 2006/2007 śniegu było tutaj pod dostatkiem!
Nasz B&B położony jest kilometr od stoku - po zeszłorocznym zachwycie nad gościnnością "tubylców", mam wielkie oczekiwania, ale również tym razem jestem pozytywnie zaskoczona. Wielki, wspaniale wyremontowany i pięknie wykończony dom na wzgórzu kryje w sobie przestronne sypialnie z łazienkami, urządzone lepiej niż niejeden 3-gwiazdkowy hotel. Gospodyni mówi tylko po niemiecku, ale pan domu pełni honory i co dzień rano, przy obfitym śniadaniu, przepowiada nam pogodę i relacjonuje swoje biegówkowe wyczyny.
Pierwszego dnia jedziemy nowoczesną kolejką krzesełkową na Tauplitzalm, 1650 m. Pod nami rozległe białe łąki, małe drewniane chatki i szlaki dla narciarzy biegowych (ok. 50 km).
Słońce i kilka stopni mrozu zaostrzają apetyt na jazdę. Trasy do wyboru - 27 nartostrad, do koloru - niebieskie, czerwone, czarne. Na oba szczyty: Lawinenstein (1965 m) i Schneiderkogel (1765 m) wjeżdżają "krzesełka", a poza nimi jest jeszcze 7 wyciągów orczykowych.
Ośrodek Tauplitz zapewnia różnorodność jazdy - można poszaleć freeridowo poza trasami, wykonać kilka ewolucji po wybiciu się ze skoczni, fantazyjnie wejść w zakręt. Nie będę mamić, że trasy zadowolą każdego alpejskiego wyjadacza, ale na pewno dla początkujących i średniozaawansowanych to prawdziwy raj. Największa frajda to zjazd z Lawinenstein do dolnej stacji kolejki - przewyższenie 1000 m oraz bardzo urozmaicona rzeźba terenu bez przerwy podnoszą adrenalinę.
Co jeszcze mogę uczciwie zachwalić? Infrastruktura i obsługa bez pudła - panowie "wyciągowi" z uśmiechem uwalniają niewiasty zatrzaśnięte "w krzesełku" (z autopsji), zaś transport publiczny Bad Mitterndorf-Tauplitz , dla posiadaczy skipassów jest darmowy.
Gastronomia typowo regionalna - za knedel z makiem i sosem waniliowym zapłacimy ok. 5 euro. Mięsne zestawy z kapustą kiszoną za ok. 10 euro zaspokoją nawet najbardziej wygłodniałych. Przed świętami na stoku pustki - 6 Polaków, 10 Czechów i grupa lokalnych emerytów. W mglisty dzień cała trasa należała do mnie! Zjechałam na sam dół bez towarzystwa żadnego narciarza.
Więcej o atrakcyjnych pakietach cenowych na stronie: www.dietauplitz.com
TEKST: AGATA CHABIERSKA